Jak pozycjonować bloga? – 5 pytań do… Adriana Pakulskiego

Pozyskiwanie ruchu z wyszukiwarek jest jednym z elementów życia każdego blogera, niezależnie od doświadczenia, tematyki. Dlatego dzisiaj przynosimy wam garść porad w rozmowie z Adrianem Pakulskim.

Blogi to istotny element świata SEO (search engine optimization), dlatego też warto mieć szerszą świadomość jego mechanizmów oraz zasad, by w sposób świadomy wykorzystywać te elementy do rozwijania swojego bloga. Poprosiliśmy Adriana Pakulskiego, właściciela agencji Paq Studio o kilka wskazówek. Ogrom porad przerósł nasze najśmielsze oczekiwania, dlatego mamy dla was kompleksowy poradnik na temat tego dlaczego warto myśleć o pozycjonowaniu, jak może to wpływać na tworzenie treści oraz jakiego rodzaju narzędzia Adrian poleca każdemu autorowi bloga, niezależnie od stażu pracy.

adrian pakulski

Polecamy przygotować sobie kubek kawy lub herbaty i wejść w świat SEO wraz z Adrianem. Nie pożałujecie. A na końcu tekstu mój ulubiony suchar o blogowaniu!

 

OPIEKUN BLOGA: Wyobraź sobie, że jesteś blogerem. Twoją pracą jest tworzenie zdjęć, filmów itp. Nie znasz się na technicznych zawiłościach pozycjonowania. Czy uważasz, że wtedy też da się osiągnąć dobre efekty SEO bazując wyłącznie na własnej pracy i zdobywaniu wiedzy samodzielnie?

ADRIAN PAKULSKI: Pewnie się da, natomiast zaprojektowanie bloga wymaga od samego początku dużej atencji i sporego zaangażowania. Błędy popełnione na starcie, na przykład źle zaprojektowana architektura nawigacji, informacji niesie za sobą pewne implikacje i odwrócenie tych mechanizmów kiedy blog istnieje już rok, pół roku, dwa lata czy więcej, zajmuje mnóstwo czasu i zasobów. Scenariusze rozwiązania tych problemów są dużo bardziej angażujące i wyzywające niż rozwiązanie ich przed wdrożeniem, zanim bot wyszukiwarki wejdzie jeszcze na bloga. Ciężko sobie wyobrazić, by bloger na samym starcie zdecydował się na kompleksowy audyt SEO. Na ogół blogi są rozwijane w ten sposób, że na początku mają charakter niekomercyjny, są tworzone z pasji. Rzadko kiedy blog powstaje jako komercyjny projekt od początku do końca, przy pomocy agencji, która ma w tym doświadczenie. Tak byłoby zdecydowanie najlepiej, gdyby od samego początku była dla niego przygotowana strategia rozwoju, gdyby był zaprojektowany w sposób świadomy.

Bez tego wszystkiego da się osiągnąć dobre efekty w SEO, bo często blogerzy nieświadomie robią bardzo dobrą robotę. To ich przewaga nad blogami komercyjnymi, na przykład firmowymi. Firmy często mają zasoby finansowe na prowadzenie bloga, ale brakuje im zasobów operacyjnych, czyli czasu. Takie firmy są często przekonane o tym, że mają pieniądze na rozwijanie bloga, ale nie ma kogoś kto zrobiłby na przykład dobre zdjęcia, nie umie ocenić jakości swoich treści. Dysponuje więc zasobami, ale nie ma pojęcia co może z nimi zrobić. W przypadku tradycyjnych blogerów naturalne jest, że zdjęcia są jednym z najważniejszych nośników informacji, więc pod tym względem często są dopieszczone do granic możliwości, nawet jeżeli to nie wynika z analizy technicznej samego bloga. Długoterminowo da to znacznie lepsze efekty.

Podobnie wygląda to w kontekście backlink. Blogerzy całkiem nieźle radzą sobie w temacie pozyskiwania linków. Może nie do końca wiedzą jak powinien wyglądać anchor, czy link powinien być no-follow czy do-follow, czy target blank czy nie, gdzie powinien zostać osadzony, czy powinien być side wide’owy (czyli na wszystkich stronach bloga), czy powinien być w formie graficznej czy klasycznie tekstowej. Blogerzy często nie czują tutaj różnicy, a dzięki temu to jest dość duża wartość dodana, ponieważ w organiczny sposób budują bardzo dużo aktywności. Blogi prowadzone przez firmy robią pod tym względem bardzo dobrą robotę, bo całą strukturę tworzą świadomie. Wchodzenie we współprace crossową z innymi blogerami, angażowanie się w jakieś akcje.

Zasadniczą przewagę w kontekście SEO mają często marki, które podejmują działania wizerunkowe wcale nie ukierunkowane na to SEO. Gdybyś był na przykład właścicielem, właścicielką sklepu zoologicznnego, to pewnie byłoby dobrze, gdybyś zorganizował, zorganizowała zbiórkę produktów do schroniska. W efekcie tej pracy być może pojawiłaby się okazja do pozyskana odnośnika ze strony schroniska, bo co prawdopodobne – schronisko chętnie pochwali się taką akcją na swojej stronie i nie będzie miało nic przeciwko, aby osadzić aktywny link do sklepu. Tyle tylko, że e-commerce i firmy niechętnie podejmują się takich aktywności, bo przecież nie ma gwarancji, że ostatecznie taki link da się pozyskać, a i koszt jego pozyskania wydaje się wysoki. I tak rzeczywiście jest – tyle tylko, że to właśnie z wchodzenia w relacje i działalności offline’owych istnieje możliwość pozyskiwania najmocniejszych linków. Bo przecież – jeśli tej zbiórki nie zorganizujesz, to nigdy takie schronisko nie podlinkuje Twojego sklepu, bo i po co.

I w tym, nazwijmy to “linkbuildingu relacyjnym”, blogerki radzą sobie bardzo dobrze. Są często nieświadome kontekstu SEO – podejmują się zadań, aktywności, które wybiegają poza typową strategię pozycjonowania i w efekcie – pozyskują nieświadomie linki do swoich blogów, które np. dla dużej marki są trudne do pozyskania. Bo firmy, organizacje lub e-commerce mają często zasoby finansowe, ale brak w nich pełnego zaangażowania. Wiele procesów jest delegowanych, marki są “odczłowieczone”, a w efekcie – outsource’owanie takich procesów (tj. pozyskiwanie najwyższej klasy linków) jest kosztowne i trudne w procesowaniu. Blogerkom przychodzi to naturalnie, organicznie.

Problemem takich blogerów jest natomiast często architektura informacji czy projektowanie treści. Wyzwaniem w przypadku prowadzenia bloga jest zrozumienie algorytmów SEO w głębszy sposób oraz tego w jaki sposób projektować treści, by nie doprowadzić do kanibalizacji. Wydaje mi się, że to jest dla początkującego blogera największym wyzwaniem. Mogą nim być też takie banalne mechaniki typu – czy używać tagów? Blogerzy masowo używają tagów bez większej świadomości tego, że to może zniszczyć im wyniki organiczne.

Po więcej informacji na temat tego czym jest kanibalizacja w Google’u zapraszam na naszego bloga czy na kanał YouTube. (Patrzcie, potrafią w SEO i robią sobie przekierowania z naszego bloga! – przyp. red.).

Podsumowując, do pewnego poziomu część blogerów jest w stanie sobie poradzić organicznie bez większej wiedzy na temat pozycjonowania. Ale kiedy blog już wyrośnie to warto byłoby to skonsultować ze specjalistą. Nie mówię tego wyłącznie po to, by pozyskać w tej chwili klientów, ale z czasem dochodzi zwyczajnie do takiej potrzeby, by pomóc robić lepsze pozycjonowanie blogów. By wszystko uporządkować i być świadomym pewnych mechanik, których ciężko być świadomym bez zajmowania się SEO na co dzień. O ile jedną mechanikę można sobie przyswoić, zaadaptować, wdrożyć, to implikują one inne mechaniki, a wypadkowa ich obu ma przełożenie na jeszcze inną mechanikę, a to już bardziej skomplikowane kwestie.

Co zatem powinien robić bloger już od samego początku? Jakie są kluczowe działania, aby potem nie poprawiać kilkuset wpisów wstecz? Pytam, bo już wiele razy zdarzało się to naszym klientom. 🙂

Myślę, że warto zacząć od znalezienia informacji na temat tego jak zaprojektować architekturę informacji na stronie internetowej. Warto zapoznać się też z tym jak wygląda architektura wpisu: jakie powinny być nagłówki, śródtytuły. Dobrze byłoby komuś oddać przeanalizowanie szablonu bloga. Wiedza wielu deweloperów szablonów na temat SEO nie jest często na wysokim poziomie. Często mamy do czynienia z ładnymi szablonami, dostosowanymi do urządzeń mobilnych, czas ładowania jest dobry, lecz mają one mnóstwo innych problemów. A wtedy wiedza blogera, który wie jak powinna wyglądać architektura tekstu jest wyjęta z szerszego kontekstu. Wystarczy kilka błędów technicznych na blogu, które będą zaprzepaszczały jego działania pod kątem wyszukiwarek.

Wystarczy, że na przykład w stopce lub w sidebarze ktoś zaprojektował nagłówki porządkowe: h, h2, h3, h4. Jeśli są one przypięte do takich elementów jak newsletter, kontakt czy inne, jeśli się powtarzają na wszystkich wpisach to nawet przy dobrej architekturze wpisu wypadkowa kodu źródłowego jest na tyle zła, że uniemożliwia lub wyraźnie utrudnia pozycjonowanie tego bloga na frazy, na które on się powinien pozycjonować. Może się okazać, że słowo „kontakt” pada na blogu nie we wpisie, a w otoczeniu tego wpisu, na ogół w sidebarze, w headerze, w topie czy w stopce tak wiele razy, że artykuł, który dotyczy przykładowo atrakcji turystycznych w Grecji, wcale się nie pozycjonuje na frazę „atrakcje turystyczne w Grecji”, a na frazę „kontakt”.

Czy poleciłbyś jakieś konkretne narzędzia, które są wspierające w działaniach SEO dla osób początkujących?

Myślę, że warto zapoznać się z Surfer czy Ahrefs. To takie podstawowe narzędzia nawet do takiej płytkiej analizy treści do tego, żeby szukać sobie słów pobocznych. Myślę, że cennym narzędziem może być keywordtoo.io lub jakiś inny keyword research. Można korzystać z Answer The Public, ale on nie pokazuje żadnych wartości zapytań, które padają w wyszukiwarkach po to by inspirować się contentem, szukać sobie tytułów dla materiałów. Także Senuto może być pomocne, pomaga analizowań skuteczność swoich działań, czyli jak zwiększamy zasięgi organiczne w Google’u. Podobnie działa Ahrefs, ich crawlery (boty przeczesujące strony internetowe i analizujące ich treści – przyp. red.) działają nieco wolniej, ale można sobie analizować też profile linków. To takie podstawowe narzędzia.

Mając już na przykład Ahrefs można byłoby sobie ewentualnie Senuto odpuścić. Ale też Senuto ma często lepsze pokrycie rynku w Polsce, więc czasem i to narzędzie się przyda. Zresztą to produkt polski, robią świetną robotę będę go bronił. Surfer SEO jest już raczej dedykowane użytkownikom, którzy chcą głębiej wchodzić i projektować swoje treści, które miały by być turbo optymalizowane pod wyszukiwarki. Surfer pomaga w projektowaniu treści, zrozumieniu tego jak dużo w artykule o „atrakcjach w Grecji” powinna padać fraza „Grecja” i „atrakcje”, a ile razy powinny padać partiale.

Ile czasu potrzeba, żeby zobaczyć pierwsze efekty działań SEO? Często blogerom wydaje się, że Google działa tu i teraz, a my wiemy, że na efekty trzeba poczekać, czasami dość długo. Dlaczego tak się dzieje i czy mamy się tym martwić?

Im szybciej ktoś wejdzie na rynek tym później jest mu łatwiej, bo jest na czym bazować – im starsza domena tym łatwiej ją pozycjonować. Te działania się skalują, bo pozycję w wyszukiwarce determinują dobrej jakości treści i linki prowadzące do takiego bloga. To jest więc kluczowe. Im więcej tych linków naprowadza na daną stronę, tym więcej czasu spędza na niej crawler i tym częściej jest na blogu. Jeżeli ja mam bardzo mocno podlinkowanego bloga to mój artykuł znajdzie się w indeksie na przykład po dwóch godzinach po publikacji. Jeśli ktoś ma słabo podlinkowanego bloga z zewnątrz to wynik w wyszukiwarce pojawi się po dwóch dobach.

Żeby ocenić pierwsze efekty działania SEO trzeba przeważnie kilku miesięcy. Zależy od tego jak dużo zasobów jest dzielonych między pisanie treści, a pozyskiwanie jakościowych przekierowań na naszą stronę. Zasada jest taka, że można pisać tylko treści bez pozyskiwania linków i trudno mówić tu o jakichkolwiek efektach, można skończyć w otchłani internetu. Przy równoległym tworzeniu treści i pozyskiwaniu linków przez 3-4 miesiące to powinny być zauważalne jakiekolwiek efekty. Jednak dopiero po roku zaczyna się tak dobrze odczuwać efekty konsekwentnej pracy nad SEO.

Czy każdy wpis na blogu optymalizować pod kątem SEO? To bardzo czasochłonne, a czasami z uwagi na tematykę bloga powstają wpisy, które po prostu nie nadają się do pozycjonowania. Co robić w takiej sytuacji?

Nie ma problemu z publikacją takich materiałów, natomiast wszystko zależy od odpowiedniej architektury informacji danego bloga. Jeżeli miałoby powstać pięć materiałów na temat atrakcji w Grecji o podobnym tytule to nie jest to dobra strategia, ponieważ bloger nie rozumie specyfiki i nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji i mechanik SEO. Jeden url powinien odpowiadać jednej frazie w pytaniu do wyszukiwarki i nie powinno być tak, że mamy pięć wpisów dotyczących ogólnie rzecz biorąc – atrakcji w Grecji.

Trzeba być świadomym co pisać i czego nie pisać na blogu. Nie każdy wpis musi być zrobiony pod SEO czy pod tym kątem optymalizowany. Jeśli nie zależy nam, by jakiś tekst pojawiał się w wyszukiwarkach, bo mógłby kolidować z innymi podobnymi artykułami, to można na przykład te wpisy wyindeksować, czyli odciąć je od indeksowania w wyszukiwarkach. Można to robić we wtyczkach, All in One SEO Pack czy Yoast, choć polecam tę pierwszą znacznie bardziej. Jest ona w mojej ocenie lepiej napisana. W Yoast zdarzały się takie sytuacje, że po aktualizacji komuś poginęły linki kanoniczne czy pousuwały się indeksy. W All in One SEO Pack nigdy coś takiego nie miało miejsca. Ale z tymi wtyczkami jest trochę tak jak z ludźmi: jedni piją Pepsi, inni piją Coca-Colę. Podobnie to rzecz jasna smakuje, choć to tylko narzędzie.

Chciałbym jednak blogerów uwrażliwić by nie musieli się stosować w pełni do zaleceń wtyczki Yoast, i wskazówek, które pokazuje w panelu edycji artykułu. To ile razy powtórzone ma być słowo kluczowe w Yoast jest tylko wypadkową jakichś wniosków, które są wyrwane z szerszego kontekstu i wynikają z algorytmu napisanego przez autorów wtyczki. A to nie jest nic dobrego. Warto być świadomym, jeżeli tekst dotyczy „atrakcji w Grecji” to słowa „atrakcja” i „Grecja” powinny pewnie padać i w formach odmienionych gramatycznie i w dokładnych frazach, czyli w formach nieodmienionych. To, że dany wpis spełni kryteria wtyczki Yoast nie znaczy, że jest dobrze napisany pod wyszukiwarki.

Tak samo może być z landing page czy innymi akcjami wykonywanymi przez blogera. Jeśli bloger chce uruchomić kampanię, na przykład na AdWords (system reklamowy w wyszukiwarce Google – przyp. red.) czy pozyskać ruch choćby z Facebooka na jakąś stronę, podstronę czy landing page, która nie powinna być eksponowana w wynikach organicznych wyszukiwania to wystarczy przypisać do nich metatag #noindex. Tutaj uwrażliwiam, żeby tej mechaniki (metatag #noindex) nie obchodzić plikiem robots.txt, bo to są dwa różne nietożsame sobie rozwiązania. Tu też odsyłam do materiału, wpiszcie sobie w Google: dlaczego robots.txt nie rozwiązuje problemu duplikacji wewnętrznej. Tam wyjaśniam dlaczego blokowanie wpisów przez robots.txt nie jest dobrym pomysłem. I to właśnie metatag #noindex jest tutaj mechaniką, z której blogerzy powinni korzystać.


Ok, to teraz obiecany suchar od Troyanna!

Jaka jest ulubiona pozycja każdego blogera?

.

.

.

.

.

.

.

Pierwsza w Google.

Do zobaczenia w kolejnych wywiadach i poradach!

Podziel się
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

0 Responses

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • O mnie

    Maria Kowalska

    Lorem ipsum dolor sit amet, ipsum dolor sit amet, ipsum dolor sit amet…

  • Instagram

  • Facebook

  • Archiwa